
Czasami trzeba się też wybrać zobaczyć mecz kadry, ale tym razem fajnie trafiło bo w pobliskiej Żylinie (Słowacja) są rozgrywane mistrzostwa Europy U21. Patrząc na suche wyniki tych meczy mistrzowskich to ta nasza kadra niezbyt dobrze gra. Dwie porażki (Gruzja 1:2, Portugalia 0:5) ale zobaczyć na własne oczy warto. Do Żyliny mamy tylko 100 km, niestety droga jeszcze nie najlepsza, więc trochę czasu trzeba było poświęcić na dojazd do celu. To moja pierwsza wizyta na Štadióm pod Dubñom, gdzie na co dzień swoje mecze ligowe rozgrywa MŠK Žilina. Dojazd do celu to nie problem jedynie trzeba uważać z prędkością bo mandaty w euro, Reszta to już mieszana, zwłaszcza brak miejsca do zaparkowania auta, wszystko obstawione przez wiadomych, tylko zakazy wjazdu. Na szczęście Polak nie głupi miejsce sobie znajdzie, choćby pod wiaduktem, zresztą dużo tam aut stało. Po dojściu pod stadion, trochę nas wystraszyła kolejka ale o dziwo bardzo sprawnie to wszystko poszło. Sam stadion bardzo mi się podobał, dobra widoczność , przejścia szerokie, jedynie za długie kolejki do bufetu, na szczęście nie potrzebowałem tam się dostać. No a sam mecz, ledwo pojawiłem się na stadionie a już dwie bramki strzelili żabojady i to jedna za drugą. To chyba ustawiło pierwszą połowę zresztą strzelili też trzecią. Na drugą połowę wyszedł całkiem inny zespół naszej młodzieżówki, przynajmniej lepsze nastawienie i konkretne ataki. Nawet strzelili dwie bramki, oczywiście jednej var nie uznał. Francuzi na koniec strzelili jeszcze czwartą bramkę i koniec jednostronnego spektaklu. Zespół francuski to tak zwani sami kolorowi, no cóż kto im zabroni. Sporo na meczu Polskich kibiców, ale dopingu brak. Na meczu pojawił się młody chłopak, ponoć podobny do Lewandowskiego, co tam się działo, Ho ho, zdjęcia autografy było wesoło. Siedzący obok mnie Słowacy, zapytali co to za celebryta z Polski tak oblegany. Powrót spokojny, udana wyprawa.