No cóż zbliża się koniec roku, prawie wszystkie ligi zakończyły już pierwszą rundę, a prawie dlatego że została jeszcze ekstraklasa. Więc ja zakończę ten piłkarski rok, można powiedzieć takim szlagierem, bo przecież Derby to Derby.
Helik(89') - Wasilewski(42'), Imaz (45',46'), Carlitos(67')
CRACOVIA: Wilk - Fink, Helik, Malarczyk (75 min. Ditatjew), Pestka, Wójcicki (46 min. Szczepanik), Deja, Drewniak, Hernandez, Mihalik (61 min. Zenjov), Piatek.
WISŁA: Cuesta - Arsenić, Głowacki, Wasilewski, Sadlok, Boguski (82 min. Małecki), Basha (85 min. Perez), Lionch, Carlitos, Imaz, Brożek (81 min. Wojtkowski)
z Olsztyna do Krakowa, pociągiem jest 549 km. Duża odległość, no ale jak chce się zobaczyć jakiś ciekawy meczyk, trzeba się trochę pomęczyć, choć obecnie te pociągi są wygodne, tylko ten czas (7 godzin). Na miejscu w Krakowie, jakoś nie było widać że dzisiaj odbywa się historyczna Święta wojna, no może poza plakatami zapraszającymi na to spotkanie.Sam mecz, trochę taki dziwny, no ale to przecież Derby, a one mają swoje prawa. Od początku, dobrą piłkę grali gospodarze, tylko nieskuteczną. Wystarczyła chwila nie uwagi, bramka dla gości i się posypało. Po prostu Wiślakom wszystko wychodziło i to oni zasłużenie wygrali. No a na trybunach, to się dopiero działo, kilka opraw, no i sporo racowisk.. Tak szczerze to wszystko było dobrze zaplanowane, zwłaszcza akcja z 55 minuty przeprowadzona przez grupę gospodarzy zasiadających na prostej ( blisko sektora gości). Na początku obrzucili boisko racami, co dokładnie zadymiło tą część stadionu, no i się zaczął obstrzał sektora gości rakietnicami, groźnie to wyglądało. Oczywiście sędzia przerwał mecz i nakazał piłkarzom udać się do szatni. Przerwa trwała z dwadzieścia kilka minut, gdy zapanował spokój na trybunach, piłkarze dokończyli mecz, lecz Fani gospodarzy pomimo beznadziejnego wyniku, doskonale się bawili. Na takie ciekawe mecze na trybunach zawsze miło zawitać. Jedynie szkoda że leśne dziadki z pzpn za pewno zamkną stadion, tylko co winien jest obiekt.
bilet:
widzów: 14 000
549 km |
wreszcie u celu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz